ALCHEMIA MIŁOŚCI - EVE EDWARDS

"Alchemia miłości" jest pierwszym tomem pełnej wyjątkowych wydarzeń trylogii, osadzonej w czasach Tudorów. Jest to kolejna książka z serii powieści historycznych wydanych przez Egmont, którą mam przyjemność recenzować i po raz kolejny nie rozczarowałam się w najmniejszej mierze. Mój zachwyt rozpoczął się od unikatowego opisu fabuły, później nabrał na intensywności dzięki pięknej okładce, aż wreszcie osiągnął swoją pełnię w miarę zagłębiania się w treść powieści. Ale o czym w zasadzie jest ta powieść historyczna?

Gdy młody Will Lacey został hrabią Dorset zdawał sobie sprawę z wagi swojego nowego statu i funkcji z nim związanych. Jego ojciec roztrwonił rodzinny majątek w skutek zamiłowania do pasjonującej sztuki alchemicznej. Aby podreperować sytuację finansową rodziny postanowione zostaje, że młody hrabia powinien związać się z posażną kobietą. Za ostatnie grosze Will wyrusza na dwór Elżbiety I Tudor, na którym poznaje pełną uroku Ellie, która poza swym tytułem nie posiada zupełnie nic. I tak oto młody hrabia stanął przed najstarszym w świecie dylematem: posłuchać serca, czy rozumu?

Początkowo sądziłam, że mam w rękach niezobowiązującą emocjonalnie historię miłosną osadzoną w ramach historycznych dawnej Anglii. Jednakże w miarę lektury zaczęłam nabierać swoistego przekonania, że niniejsza pozycja kryje w sobie coś więcej. Coś co nazwałabym drugim dnem, które zostało nacechowane ważnymi wartościami, a może nawet przekazem. W związku z tym, mimo że początkowo nastawiłam się na powieść, która służy intelektualnemu rozerwaniu się, czystemu relaksowi, to jednakże jej treść pozostanie we mnie na dłużej. Choć wątek romantyczny pełni tu bardzo istotną rolę, to jednak w tle dzieje się o wiele więcej np. poruszony zostaje problem prześladowania chrześcijan w ówczesnych czasach. I mimo że zdawałoby się, że historia będzie bardzo przewidywalna, to jednakże autorce udało się ją tak precyzyjnie zaplątać, że wszystko było ciekawe i nawet zaskakujące. Na uwagę zasługuje tu także precyzja z jaką autorka oddała realia historyczne, gdyż mamy tutaj odniesienia do ówczesnej obyczajowości, mody, dworskich zachowań, sytuacji społecznej, a nawet religii. Sam warsztat pisarski Evy Edwards jest chyba największym plusem tej pozycji literackiej, gdyż doskonale pozwala się zagłębić w opisywaną historię, a sama kompozycja językowa sprawia, że powieść czyta się szybko, płynnie i z ciekawością.

"Alchemia miłości" Eve Edwards sprawiła mi wiele przyjemności i wręcz problematyczna stawała się konieczność odłożenia jej na półkę choćby na moment. Spodziewałam się prostej fabularnie i językowo powieści o charakterze rozrywkowym, a otrzymałam pełną pasji i interesujących zwrotów akcji powieść historyczną. Także z niecierpliwością czekam na kontynuację trylogii Kronik Rodu Lacey.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu:

 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...