„Uwierz, przyjacielu, że właśnie w takich chwilach przypominam sobie, jak pachniało powietrze, kiedy kończyło się lato. Pamiętam, jak rzeczy były rozróżnialne, a my chcieliśmy wiedzieć więcej, aż w końcu wszystko stało się jednym. Nikt nie spodziewał się, że pójdzie tak dobrze.” fragment z książki
„Czereśnie prosto z drzewa” to
świeży i niewątpliwie smakowity kąsek dla wytrawnych smakoszy
literatury. Książka stanowi swoisty zbiór dziesięciu opowiadań
prozatorskich, które nie łączy ze sobą nic poza inteligentnym
wyrazem debiutującego autora oraz wieloznaczności każdej czereśni z tego zbioru.
Wielowymiarowe opowiadania Karola
Ketzera rzeczywiście przypominają garść zerwanych upalnym latem
owoców czereśni, które możemy zajadać jedną po drugiej
rozkoszując się ich soczystością i ambiwalentnym smakiem. Autor
dopuszczając się wieloznaczności, niedomówień i niedookreślenia
gatunkowego jednocześnie, stworzył barwną galerię postaci, które
borykają się ze swoją codzienną rzeczywistością. Opowiadania
zostały osadzone w twardych, zastanych realiach, które bohaterowie
niczym kukiełki teatru tego świata z odciętymi sznurkami muszą
się mierzyć nie mając przy tym zbyt wielu środków stworzonych w
celu okiełznania czasu i przestrzeni. Są to postacie niebagatelne
także ze względu na ich psychologiczne, czy raczej behawioralne
usposobienie, które zdarza się, że odbiega znacznie od normy, lecz
w gruncie rzeczy staje się czasem dowodem, że może normalność
wcale nie jest taka normalna w ujęciu, którym ją definiujemy na co dzień.
Wszystko to jest mieszanką wybuchową o opóźnionym zapłonie, na
którą składają się elementy realizmu i absurdu zarazem, a także
żonglowanie melancholią i surrealizmem, które na szczęście są
odpowiednio wyważone. To wszystko zostało obficie ubrane w poetycką
kompozycję językową, która jakby starała się ujarzmić przejawy
tej rzeczywistości. Autor doskonale odnajduje się w popkulturze i
współczesnym mainstreamie odnosząc się do ich treści, żonglując
groteską codzienności. Nawet same zakończenia zdają się
przełamywać tendencje stając się niespójne, nieoczekiwane, może
zbyt otwarte w pozytywnym odniesieniu.
Opowiadania Karola Ketzera są
wielowymiarowe tworząc przy tym specyficzny obraz stylu
literackiego, którym posługuje się autor. Przez opowiadania
przebijają się gdzieś z pomiędzy poszczególnych zdań pytania o
znaczenie rzeczy, znaczenie istnienia drugiego dna. Nie będę
ukrywała- ten zbiór jest dziwny, ale dziwny jak najbardziej
pozytywnie. Z pełną odpowiedzialnością muszę stwierdzić, że to
wyższa klasa prozy współczesnej i oby tak dalej Panie Ketzer, bo
takich tworów prozatorskich dziś zbyt mało.
"Czereśnie prosto z drzewa", Karol Ketzer, Wydawnictwo Novae Res, 2013, stron 205.
„Karol Ketzer
(1986), błękitnooki jedynak spod znaku Bliźniąt, poeta, prozaik,
gitarzysta, synesteta, niedoszły absolwent Politechniki Gdańskiej.
Biorąc pod uwagę cały szereg wstrząsających wydarzeń, wygląda
na to, że pisanie ma we krwi. Uzależniony od papierosów oraz
tanich napojów energetycznych. Prawdziwy romantyk i jak każdy
prawdziwy romantyk – zatwardziały nihilista. Kiepski materiał na
męża. „ - nota o autorze zawarta w książce
![]() |
Karol Ketzer Źródło: http://truml.com/profiles/1544/postcards/145925?lang=pl |
Intrygująca. To chyba najlepsze słowo opisujące tę książkę. Do zdobycia.
OdpowiedzUsuńto prawda... jeżeli przyszłoby nam książkę opisac jednym słowem, to w tym wypadku byłoby to słowo- intrygująca :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, przyznaję zaintrygowała mnie książka. Coraz częściej sięgam po zbiory opowiadań, chętnie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńTytuł książki obił mi się o uszy kilkakrotnie, ale nie przywiązywałam do niej większej uwagi, natomiast po przeczytaniu recenzji bardzo chętnie po nią sięgnę! Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
http://czytajipodrozuj.blogspot.com/